niedziela, 19 maja 2013

Rok łkającego anioła

Za górami, za lasami, w samym środku wielkiego miasta przyszedł na świat Czesław, mój wspaniały, kochany synek. Mój mały aniołek (z różkami). Tak, dokładnie przed rokiem samodzielnie wydałam go na świat, a następnie własnoręcznie odcięłam pępowinę. A jednak od roku pozostajemy (prawie) nierozłączni.  Jak to się mogło stać, aniołku?

4 komentarze:

  1. Wszystkiego najlepszego Czesiu!
    Rośnij zdrowo i śmiej się pełną buźką niech Świat należy do Ciebie!
    Sto lat życzą mała kaskowa Zuzia i jej mama ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sto lat Czesiu! Jesteś prawdziwym aniolkiem! A mamie gratuluje pomysłu na kontynuację bloga!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję w imieniu własnym i jubilata :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. :-))) najlepszego :-))

    czekamy na kolejne historie :-))

    OdpowiedzUsuń